LPROX |
Wysłany: Śro 16:07, 13 Lut 2008 Temat postu: Recenzja |
|
Nie wiem, czego się spodziewałem. Chyba gry, w której elementy taktyczne będą się przeplatały ze strzelanką. Call of Duty… zaraz, czy to nie była gra, w której najważniejszym elementem był fakt, iż gramy w grupie? Nie ma jednego głównego bohatera, lecz bohaterem jest właśnie większa ilość żołnierzy? Hm…
cod4.jpg
Swego czasu pograłem w pierwszą część tej gry. Nie przypadła mi do gustu, cóż tu dużo mówić, była beznadziejna. Ostatnio tak chwalę firmę GLU, spodziewałem się zatem, iż ich najnowsza produkcja będzie naprawdę świetna. I co? Zawiodłem się…
Rzeczywiście, w grze sterujemy grupą żołnierzy. Hm, w sumie to jednym, ale reszta posłusznie biegnie za nim. W przypadku walki sami podejmują decyzję, strzelają bez rozkazu – to dobrze, jest element, nazwijmy to, współpracy. Ale nie można przełączać się między członkami grupy, żaden z nich nie ma też specjalnych umiejętności. Zapomnijmy więc o porównywaniu tego tytułu do np. Delta Force. Po prostu biegniemy przed siebie i strzelamy we wszystko, co się rusza.
Czasem, dla urozmaicenia, zamiast strzelać możemy sobie rzucić granatem, podłożyć ładunek C4 lub pobawić się bazooką. Jednak te motywy nie są wystarczająco eksploatowane. Błędem jest także zachowanie przeciwników: do takiego delikwenta można po prostu podejść od każdej strony i załatwić z bliska po cichu, nie zorientuje się że zbliża się niebezpieczeństwo.
Dodajmy do tego niezwykle łatwy poziom trudności i wychodzi gra zaledwie przeciętna… W dodatku nie pozbawiona błędów. Jest na przykład misja, w której musimy eskortować rannego towarzysza – w przypadku jego śmierci misja ulega automatycznemu końcowi, oczywiście niezaliczona. Cóż, raz niestety nie dopilnowałem sprawy i kolega został zabity. Gra jednak pozwoliła mi przejść do kolejnego zadania…
Na niekorzyść przemawia także sposób animacji postaci: żołnierze są „wykonani” wręcz niechlujnie, ich poruszanie się przyprawia o migrenę, koledzy bohatera, którym sterujemy „zaczepiają” się o ściany, nie potrafią biec dalej… No i najgorsze: poruszamy się co prawda w ośmiu kierunkach, ale żołnierze animują się zaledwie w czterech! Co oznacza, iż biegnąc np. na południowy wschód bohaterowie animują się jakby biegli w dół! To już jest żenada. Całą sytuację lekko ratuje fakt dialogów. Żołnierze przy każdej misji rozmawiają ze sobą jak rasowi bohaterowie filmu wojennego, nieraz nawet dość dowcipnie.
No, jasno wychodzi, że gra zadowoli tylko prawdziwych maniaków strzelanek (o elementach taktycznych można od razu zapomnieć). W dodatku tylko tych zawziętych, którzy lubią odgrzewane kotlety – grę można ukończyć w 25 minut lekkiej gry. |
|